piątek, 20 czerwca 2014

NA LUDOWO

Gdybym miała sama siebie zapytać, czy lubię, musiałabym odpowiedzieć, że jednak nie lubię, a dźwięk skrzypiec wywraca mi trzewia na odwyrtkę, nie mówiąc już, co robią dudy. Gdybym jednak miała zapytać, czy potrzebna, powiedziałabym, że naturalnie, bo pamięć o niej jest pamięcią o korzeniach, które nawet jeśli bardzo chcemy, by były gdzie indziej, uparcie meandrują pod wiejską chałupą, nie szlacheckim dworkiem. Muzyka ludowa, zmora dzieciństwa.  Radio katowało cepeliadą, gdy łaknęło się popu.

A moje dzieci mają inaczej. Tu ukłon w stronę edukacji waldorfskiej, której cofnięcie o sto lat, czyni tę drogę w XXI wieku prawdziwie alternatywną. Tam i słownictwo, które zdaje się zapomniane, żyje w piosenkach i ramotach przeróżnych pożytecznych, zwanych tradycją, i melodie znajome zainteresowanie wywołują u małego dziecka (przedszkole), i u tego starszego (szkoła). Zatem zaciskam zęby i słucham. Zanim przyśpiewki, zabawy i kołysanki dojdą do 3/4, a my dojedziemy do celu, córka żąda, żeby w razie końca dać od początku. Beeeee. Pośrodku miasta słuchamy pasterskiej zabawy z patykami, potem „Czarny baran" (tu mogłabym nawet śpiewać, gdyby wersja nie odbiegała znacząco od tego, co udało mi się przyswoić), dudy z obyrtki żywieckiej wywołują u mnie nerwowość, zapewnie niepożądaną na drodze.  Na schodach wyliczamy: Idzie diabeł przez piekło, o, do licha, jak ciepło. Wszystkie diabły wyzdychały, tylko jeden został mały, tylko jeden żył, co im spodnie szył.

Przede wszystkim to nie „cepeliada". Darzę wielką sympatią ludzi, którzy zapisują na nowo to, co miałoby bez nich dużą szansę umrzeć wraz z najstarszym mieszkańcem wsi.  Z szacunkiem przyglądam się zapałowi ludzi zgromadzonych wokół Prusinowskich, bo potrafią wciągnąć takich jak ja, uczulonych.

Jedyne czego mi w tym wydawnictwie brakuje to książeczki z tekstami.  Na okładce napisano „Więcej informacji o poszczególnych zabawach www.akademiakolberga.pl", ale tam nie ma tego, albo nie mogę znaleźć. Konia z rzędem, jak to mówią, temu, co znajdzie.

Tak czy siak, jedna z lepszych płyt dla dzieci.  Nie tylko dla dzieci.  A na okładce narysowała Marianna Oklejak.


Brak komentarzy: